wtorek, 13 sierpień 2019 12:59

Wędrówka dla Dwóch Serc Wyróżniony

Michał Łygan przejdzie 500 km górskim szlakiem beskidzkim, by pomóc chorym dzieciom - rodzeństwu Jagódce i Gabrielkowi z Oświęcimia. Michał Łygan przejdzie 500 km górskim szlakiem beskidzkim, by pomóc chorym dzieciom - rodzeństwu Jagódce i Gabrielkowi z Oświęcimia.

Przejdzie 500 km górskim szlakiem beskidzkim, by pomóc chorym dzieciom. Michał Łygan zdecydował, że połączy swoje dwie pasje - góry i pomaganie.

 

W Oświęcimiu mieszka niepełnosprawne rodzeństwo - dziewiętnastomiesięczna Jagódka i trzyletni Gabrielek. Jagoda urodziła się w 33 tygodniu ciąży z dużym niedotlenieniem. Lekarze rozpoznali u niej wadę serca pod postacią ubytku w przegrodzie międzykomorowej, zwężenie zastawki tętnicy płucnej, hipoplazję śledziony i wylew. W drugim tygodniu życia zachorowała na sepsę. Dużo czasu spędziła w szpitalach. Cierpi na wzmożone napięcie mięśniowe, małogłowie, delichocefalię, cechy dystrofii i problemy genetyczne. Nie mówi, nie chodzi, nie raczkuje i nawet nie siedzi samodzielnie. Wymaga ciągłej opieki, leczenia i rehabilitacji oraz sprzętu specjalistycznego.

Gabriel ma trzy latka. Urodził się w 35 tygodniu ciąży. Od urodzenia ma problemy ze słuchem. Przeszedł zabieg wrodzonej przepukliny i dwa zabiegi zakładania drenów w uszach. Ponadto jest obciążony astmą oskrzelową. Bardzo często choruje. Obecnie mówi tylko pojedyncze słowa. Lekarze podejrzewają u niego niskorosłość. Wymaga stałej rehabilitacji i pomocy logopedycznej.

W Zaborzu koło Oświęcimia mieszka Michał Łygan. Ma 45 lat i jest zawodowym żołnierzem w stopniu podpułkownika w Jednostce Wojskowej NIL w Krakowie. Jak mówi, uwielbia po długim dniu pracy wracać do swojej małej zaborskiej ojczyzny, gdzie kilka lat temu powstał mały dom z małym ogrodem.

„Wszytko nie za duże, bo i sam jestem dość skromnych rozmiarów” - żartuje Michał, ojciec Zuzi i Stasia.

Wielką namiętnością Michała są góry, które uważa za najlepsze źródło wypoczynku i ucieczki od nieomijających nas wszystkich problemów.

„A przede wszystkim góry są miejscem ważnym dla mnie ze względu na to, że mogę tutaj przebywać sam na sam z Bogiem, bez którego nie byłoby tego wszystkiego, co nas otacza i czym żyjemy. Staram się wykorzystać każdą nadarzającą się chwilę, by móc choć na krótko odwiedzić mój drugi dom. Gdy jestem w górach, czuję się jakbym był ich częścią” - zachwyca się Michał Łygan.

Pasją Michała jest także pomaganie. 45-latek zaangażował się jakiś czas temu w działalność Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy, która jest podporą dla chorych dzieci i ich rodziców z powiatu oświęcimskiego. Ta najbardziej rozpoznawalna w regionie fundacja charytatywna, dzięki swoim darczyńcom, sympatykom i wolontariuszom, wsparła dotychczas leczenie i rehabilitację blisko 40 podopiecznych i cały czas udziela pomocy.

Michał Łygan zdecydował, że połączy swoje dwie pasje - góry i pomaganie.

„Postanowiłem, że jako wolontariusz Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy przejdę 500 kilometrów Głównym Szlakiem Beskidzkim z Bieszczad do Ustronia. Jeżeli znajdą się mili i hojni darczyńcy, którzy przekażą MOWP pieniądze za każdy przebyty przeze mnie kilometr, to uda się wesprzeć kolejnego potrzebującego małego człowieka” - informuje żołnierz.

Główny Szlak Beskidzki imienia Kazimierza Sosnowskiego biegnie z miejscowości Wołosate w Bieszczadach do Ustronia w Beskidzie Śląskim, poprze Beskid Żywiecki, Makowski i Wyspowy, Gorce oraz Beskid Sądecki i Niski. Trasa liczy pół tysiąca kilometrów. Michał daje sobie na jej pokonanie 10 dni. Start zaplanował na 9 sierpnia, by pojawić się na finiszu 18 sierpnia. Dziennie zamierza pokonywać od 40 do 60 kilometrów.

Szlak przebiega przez trzy województwa, 11 powiatów, 30 gmin, osiem pasm górskich i cztery parki narodowe - Bieszczadzki, Magurski, Gorczański i Babiogórski. Jego pokonanie w tak krótkim czasie i w dodatku w celu charytatywnym jest ewenementem na skalę ogólnopolską, jeśli nie większą.

„Mam nadzieję, że dzięki Bożej pomocy i wielkiemu wsparciu duchowemu przyjaciół i wszystkich mi życzliwych ludzi z fundacji, doprowadzimy ten projekt do szczęśliwego finału i pomożemy kolejnym potrzebującym dzieciakom. Do zobaczenia na mecie w Ustroniu” - zapowiada Michał.

„Muszę podkreślić, że to, co robię, dedykuję moim kochanym dzieciakom Zuzi i Stasiowi. Pamiętajcie, naprawdę warto żyć dla drugiego człowieka 
i móc bezinteresownie dać drugiemu to, co w nas jest najlepsze” - kończy Michał Łygan.

Jak można pomóc?

„Osoby, firmy, które chcą dokonywać dowolnych wpłat na wędrówkę Michała prosimy o dokonywanie wpłat na konto Fundacji Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy: 66 1540 1115 2084 6046 6185 0003 – koniecznie z dopiskiem Wędrówka dla dwóch serc lub poprzez portal zrzutka.pl” – informuje Monika Bartosz, prezeska MOWP.

Za każdy kilometr pokonany przez Michała firmy mogą deklarować dowolną wpłatę na rzecz Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy z przeznaczeniem dla Jagody i Gabriela Bartosiewiczów. W ten sposób Michał Łygan zamierza osiągnąć charytatywny cel swojej wędrówki, jako pierwszy w historii Głównego Szlaku Beskidzkiego imienia Kazimierza Sosnowskiego.

Firmy, które zdecydują się wesprzeć to przedsięwzięcie i zdecydują się zapłacić za każdy pokonany przez Michała kilometr 10 złotych, proszone są o kontakt z fundacją pod adresem e-mailowym Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub z przedstawicielami:  
Monika Bartosz, prezes fundacji – tel: 575 995 915 
Bernadeta Sędrak-Legut, wiceprezes fundacji – tel.: 698 692 509

 

AKTUALIZACJA

Samotna wędrówka Michała Łygana 500 kilometrowym Szlakiem Beskidzkim – autorski projekt wolontariusza MOWP - pozwolił zebrać łącznie 18 tys. 928 zł dla Jagódki i Gabriela – niepełnosprawnych dzieci z Oświęcimia. (zrzutka.pl 8.339 zł oraz 10.589 zł – darowizny na konto).

To był niesamowity projekt i niesamowite wyzwanie. Wędrówka dla dwóch serc. Wielki wyczyn niezbyt dużego (wzrostem), ale wielkiego sercem człowieka. 

Michał przygotowywał się do tej wyprawy miesiącami – skrupulatnie analizował trasę marszu, codziennie ćwiczył na siłowni, biegał wieczorami a wekendy spędzał w górach. Wędrował we dnie i w nocy po okolicznych szczytach. Do tego doszła restrykcyjna dieta i suplementacja organizmu. 

No i wyruszył. Śledziliśmy jego poczynania z podziwem. Wędrówkę live – relacjonowały nam Fakty Oświęim – Paweł i Jola Wodniakowie byli z Michałem w nieustannym kontakcie. 

Tempo, które sobie narzucił było wyśrubowane na maksa. Pokonanie 500 kilometrów z miejscowości Wołosate w Bieszczadach do Ustronia w Beskidzie Śląskim, przez Beskid Sądecki i Niski, Gorce, Beskid Wyspowy, Makowski i Żywiecki, wytrawnym turystom górskim zajmuje nawet trzy tygodnie. Michał trasę pokonał w dziesięć dni (!). Sam. Bez wsparcia logistycznego. Bez wcześniej zarezerwowanych noclegów.

Cel osiągnął

Powitaliśmy „samotnego wilka“ ze wzruszeniem w Ustroniu. Rodzinnie, całą fundacyjną gromadą. 

Byli z nami Jagódka i Gabrielek z rodzicami – Ci, dla których wyruszył i, którym ofiarował wędrówkę życia.

Dziekujemy wszystkim, którzy wsparli ten fantastyczny cel, uwierzyli w Michała i dołożyli mała cegiełkę, by pomóc maluchom w ich walce z chorobą. Dziś mogą czuć satysfakcję. DSzieci zostały objęte wielospecjalistyczną opieką terapeutyczną (hipoterapią, terapią logopedyczną, integracji sensorycznej).

A Michał. Cóż. Odpoczął. Wyleczył pokaleczone stopy… I już planuje kolejną wyprawę. Z sercem. Bo serce ma ogromne. Bezinteresowne i skore do pomocy.

A my cieszymy się, że mamy go w naszych szeregach.

DZIĘKUJEMY KOCHANI ZA WSZYSTKIE WPŁATY:)

 

Czytany 1077 razy