piątek, 10 sierpień 2012 06:13

Nowe otwarcie pod opieką fundacji

stow

Od lewej Bernadeta Sędrak-Legut, Beata Kmiecik, Janina Techmańska Fot. Monika Pawłowska

SPOŁECZEŃSTWO. Stowarzyszenie Ziemi Oświęcimskiej Na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych (kiedyś "Zeus") rusza do pracy z nowymi siłami.
Stowarzyszenie chce odbudować zaufanie mieszkańców Oświęcimia i pokazać, że jest prężnie działającą organizacją. Ma temu pomóc wybór nowego zarządu i komisji rewizyjnej oraz opiekuńcze skrzydła fundacji Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy. Po dobrych początkach przed prawie dwiema dekadami, losy oświęcimskiego Stowarzyszenia toczyły się różnie. Podopiecznych ubywało, oferta stawała się coraz uboższa i pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie rodzice chorych dzieci, którzy postanowili tchnąć "nowe życie" w stowarzyszenie. Po ośmiu latach rządów poprzednich władz udało się wybrać nowych ludzi chętnych do pracy. Wtedy poprzednicy zakwestionowali wynik głosowania. Sprawa ostatecznie wylądowała w sądzie, i po korzystnych dla "nowych" rozstrzygnięciach, z pomocą wicestarosty oświęcimskiego Zbigniewa Starca udało się wprowadzić zmiany. 

Pięcioosobowe władze stowarzyszenia z trzyosobową komisją rewizyjną w składzie ostro wzięły się do pracy i postanowiły zrobić "nowe otwarcie". By nie szukać po omacku poprosili o pomoc ludzi sukcesu tej niełatwej branży. Albert Bartosz, prezes Fundacji Mała Orkiestra Wielkiej wsparcia i porady nie odmówił. Do pomocy skierował wolontariuszkę Orkiestry, Berndadetę Sędrak-Legut, która została koordynatorem Stowarzyszenia. - Odkąd są z nami Albert i Bernadka patrzymy optymistycznie w przyszłość - podkreśla Beata Kmiecik, nowa prezes Stowarzyszenia. - Mamy też od Orkiestry doradztwo, pomoc przy odnowieniu kontaktów z ważnymi instytucjami w mieście, ale też taką bardziej wymierną - bieżnię i robot kuchenny - dodaje. Podarunki przydadzą się do codziennej żmudnej rehabilitacji, gdy tylko dzieci wrócą we wrześniu do siedziby ośrodka przy ul. Słowackiego ( dawnym żłobku). W tej chwili Środowiskowy Dom Samopomocy od którego Stowarzyszenie wynajmuje pomieszczenia, przeprowadza remont, więc zajęcia trzeba było odwołać. - Opiekujemy się ponad osiemdziesiątką nie tylko dzieci, bo to osoby do 36 lat. Głównie cierpią na porażenie mózgowe, autyzm, zespół Downa - mówi Beata Kmiecik. Marzeniem pań ze Stowarzyszenia, które również borykają się z niepełnosprawnością własnych dzieci, jest wybudowanie całodobowego ośrodka opieki. Tekst - Monika Pawłowska Gazeta Krakowska 2012.08.10.

Czytany 2931 razy Ostatnio zmieniany poniedziałek, 14 kwiecień 2014 21:44